Na zdjęciu powyżej dr hab. inż. Agnieszka Generowicz oraz dr inż. Małgorzata Kryłów w trakcie pobierania próbek. |
„ (…) Proszę wyobrazić sobie to, czym oklejone są karoserie samochodów po zimie. Właśnie coś takiego zalega na drogach i chodnikach, trafia do ścieków i do powietrza, które wdychamy. Najbardziej narażone są dzieci siedzące w wózkach na niewielkiej wysokości” – przestrzega dr hab. inż. Agnieszka Genrowicz w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
|
W ramach eksperymentu prowadzonego na krakowskich Alejach (od mostu Dębnickiego do ul. Czarnowiejskiej) pierwszej nocy maszyny zebrały z niewielkiego odcinka jezdni i chodników dwie tony pyłów. Przez dwa kolejne wieczory testowy przejazd polewaczek poprzedzonych zamiatarką powtarzano, zbierając po ok. 300 kg zanieczyszczeń. Dr Generowicz tak podsumowała zbadane próbki – „w ciągu trzech dni udało się wypłukać większość metali ciężkich pochodzących prawdopodobnie z katalizatorów i blach pojazdów. W przyszłości chcielibyśmy też sprawdzić obecność dioksyn, dzięki czemu moglibyśmy ocenić, czy większość szkodliwych substancji generuje ruch samochodowy czy też to, co wydobywa się z kominów”.
A co z pyłami zawieszonymi? – „W ciągu tych trzech dni udało nam się osiągnąć standard emisyjny PM10 i choć nie mamy gwarancji, że to wyłącznie efekt mycia, widzimy znaczną poprawę. Zalegające na drogach i chodnikach większe ziarna pyłu ulegają rozcieraniu i powstają nam bardzo maleńkie PM2,5, które łatwo się unoszą. Jeśli więc pozbywamy się PM10 z powierzchni, minimalizujemy ryzyko, że będą one zasilały smog” - tłumaczyła badaczka. Z jej wyliczeń wynika, że dla utrzymania standardu emisyjnego wymagane jest mycie Alej codziennie, a co dwa tygodnie należy przeprowadzić gruntowne czyszczenie trwające trzy dni. – „To optymalny wariant, bo pod uwagę trzeba też brać zużycie wody” - podkreśliła dr Generowicz.
Sugestie dr Generowicz już wpłynęły na harmonogram krakowskiego MPO. Oprócz czyszczenia ulic i okolic, gdzie prowadzone są budowy, jakie jeszcze nauki miasto może wyciągnąć z badań? Choćby takie, że trawa mocno absorbuje zanieczyszczenia i warto byłoby zaangażować jednostkę zajmującą się zielenią do wykonania odpowiednich nasadzeń. Kolejną sugestią badaczki jest większa dbałość MPO o ciągi komunikacyjne do najważniejszych krakowskich zabytków. Okazało się bowiem, że np. na Wawelu niszczą się posadzki od... soli drogowej wnoszonej przez turystów na butach.
Cały tekst dostepny tutaj: