wisie.pk.edu.pl
Rozwijając nieco tę myśl należy zwrócić uwagę, że jako środowisko akademickie stoimy obecnie przed wyzwaniem związanym z prowadzoną na niespotykaną skalę wojną informacyjną. Nasze wypowiedzi, zarówno te w kontakcie bezpośrednim, jak i za pośrednictwem mediów społecznościowych, łatwo mogą stać się narzędziem dezinformacji. Tezy wygłaszane lub publikowane przez pracowników uczelni wyższej stanowią bowiem silny oręż i mogą zostać cynicznie użyte w bezwzględnej walce propagandowej w interesie Rosji, którą bez ustanku prowadzą osoby działające w Internecie na zlecenie przywódców tego państwa (tzw. kremlowskie trolle). W przestrzeni publicznej tytuły naukowe i miejsce pracy stawiają Państwa w pozycji autorytetu, którego zmanipulowana wypowiedź posiada podwójną siłę oddziaływania, będą więc Państwo wciągani w emocjonalne dyskusje, nieświadome powielanie fake newsów i szerzenie dezinformacji.
Media społecznościowe pozwalają grupom nacisku tanio i efektywnie siać dezinformację i potęgować społeczny niepokój, a w konsekwencji nieufność ludzi wobec siebie nawzajem, procedur czy instytucji, co obliczone jest na destabilizację państwa. To operacja psychologiczna, której wszyscy możemy ulegać.
O czym pamiętać i jak zachowywać się online w tych trudnych dniach, często pozostając pod wpływem silnych emocji? Najbardziej wiarygodne są informacje przekazywane przez agencje prasowe, duże media, instytucje państwowe i – ewentualnie – rzetelnych reporterów pracujących na miejscu wydarzeń. Treści publikowane przez profile inne niż instytucji wymienionych powyżej co do zasady należy kwestionować, zadając sobie pytanie czy rozpropagowanie tej informacji nie jest zbieżne z interesem Rosji? W szczególności wówczas, gdy materiały te są bulwersujące lub generują strach i niepokój. Jeśli coś oburza nas, stoi w sprzeczności z naszym poczuciem sprawiedliwości, uderza we wrażliwość, dumę, wstyd – bądźmy ostrożni, to prawdopodobnie celowy zabieg. Profilaktycznie nie należy powielać takich treści, podobnie jak żadnych treści na temat działań militarnych. Empatia i impulsywność mogą okazać się złymi doradcami.
Poniżej fragment opublikowanej w Rzeczpospolitej rozmowy z Michałem Fedorowiczem, prezesem Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych, którą polecamy Państwa uwadze:
"W przestrzeni mediów społecznościowych i szerzej polskiego internetu identyfikowaliśmy trzy grupy, których część członków otwarcie wspiera działania rosyjskie na terytorium Ukrainy. Te grupy wcześniej bardzo aktywnie siały dezinformację na temat polskich firm, polskich produktów, stosunków Federacji Rosyjskiej z polskim rządem, a przede wszystkim skuteczności szczepień i rozmiarów pandemii. Popierały też działania reżimu Łukaszenki w stosunku do białoruskiej opozycji. Dziś w sposób naturalny przeszły więc do dezinformowania społeczeństwa na temat konfliktu za wschodnią granicą i siania paniki."
Polecemy także Państwa uwadze pouczający film The New York Times’a na temat genezy i mechanizmów rosyjskiej dezinformacji.